Jak leżałem na stole operacyjnym, to mówiłem do siebie: „No widzisz jak
cię dostało…” (śmiech) Ale przed operacją wyspowiadałem się i to był
moment zwrotny w moim życiu. Nie spowiadałem się od trzydziestu lat
Z Marianem Kasprzykiem, mistrzem olimpijskim, o tym, co w życiu jest największym sukcesem rozmawia Natalia Podosek.
Jesteś bokserem, mistrzem olimpijskim, wielokrotnie stałeś na podium, a w 1964 r. wywalczyłeś złoty medal w Tokio… Jednak często powtarzasz, że najważniejsza walka, którą wygrałeś rozgrywała się o wiarę. Jak ona przebiegała?
Trwała długo. Wszystko zaczęło się od choroby raka przełyku i związanej z nią operacji. Miała ona odbywać się w Katowicach Ligocie. Na początku wydawało się, że czeka mnie tylko zabieg, a później okazało się, że nowotwór zajął cały organizm. Jednak dzisiaj mogę powiedzieć, że dziękuję Bogu za chorobę.
CZYTAJ CAŁOŚĆ NA:
http://www.fronda.pl/a/swiadectwo-mariana-kasprzyka-wygralem-najwazniejsza-walke-jezus-narodzil-sie-w-moim-sercu,32969.html