Witaj! Szczęść Boże!

Blog ten powstał po to, byśmy wzrastali w wierze zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego: U wszystkich ochrzczonych, dzieci i dorosłych, po chrzcie wiara powinna wzrastać. (...)Przygotowanie do chrztu stawia człowieka jedynie na progu nowego życia. KKK 1254

Pornografia – dzieło szatana

Już w czwartej klasie podstawówki razem z dwoma kolegami oglądaliśmy filmy porno na wideo. Ojciec jednego z nich miał całą kolekcję, a my oglądaliśmy te zboczenia, onanizując się przy tym. To był koniec lat osiemdziesiątych, kiedy to filmy z Niemiec zalewały Polskę. Karmiliśmy się tym plugastwem, uważając to z czasem za normalną rozrywkę – takie pragnienie dorosłości...


 Potem doszły papierosy, wulgarne słówka i kilka lat później alkohol. Z upragnieniem czekałem na mój „pierwszy raz”, chciałem robić to, co widziałem na filmach, miałem wypatrzony wizerunek kobiety... Już w pierwszej klasie szkoły średniej „zaliczyłem swój pierwszy raz”. Czułem się potem wielki i dumny, chwaliłem się przed kolegami swoją starszą o kilka lat zdobyczą... Pornografia sprawiła, że interesowałem się kobietami starszymi ode mnie nawet o kilkanaście lat! Zaliczałem kolejne, a kiedy miałem zastój w tym „zaliczaniu”, to oczywiście pozostawał mi onanizm i pornografia. W końcu spełniłem swoje marzenie i poznałem kobietę sporo starszą ode mnie, w moim typie z filmów porno. Chodziliśmy ze sobą kilka lat, uprawiając najbardziej perfidny i wyuzdany seks. Zachowywaliśmy się gorzej niż zwierzęta, stosując wobec siebie najbardziej wypatrzone „zabawy”... Ta kobieta ubierała się tak, jak chciałem, a koledzy zazdrościli mi takiej „gwiazdy”. Nie stroniłem jednak od innych kobiet, które spotykałem na imprezach. Dwukrotnie musiałem odwiedzać panią dermatolog, ponieważ nabawiłem się grzybicy... Z czasem jednak tzw. wolna miłość, luźne związki nie dawały mi już satysfakcji. Czułem pustkę i niedosyt, a w seksie nie widziałem już nic innego, jak tylko upodlenie się i wyładowanie się, jak na maszynie... Oglądanie pornografii sprawiło, że dzisiaj, pomimo trwającego już kilka lat nawrócenia i zakończonej znajomości z moją dawną dziewczyną, wspomnienia często do mnie wracają. W moim umyśle widnieje wciąż wykrzywiony wizerunek kobiety, a pożądliwe myśli atakują moją podświadomość. Nawet po nawróceniu wracałem jakby mechanicznie do dawnych nawyków samogwałtu, zabawiając się w wirtualny seks przez Internet i oglądając zdjęcia i filmy pornograficzne. Robiłem to tak, jakby było to zakodowane w moim umyśle, jakbym po prostu musiał to robić... Teraz trwa okres mojego oczyszczenia. Nie wiem, ile będzie to trwało, ale wiem, że dopóki nie nauczę się panować nad swoim ciałem, nie będę potrafił kochać miłością czystą, a z aktorką z filmu porno raczej związku małżeńskiego bym nie chciał.
Walka o czystość trwa każdego dnia. Codziennie modlę się i tępię swoje złe nawyki, pracuję nad swoim lenistwem i staram się wypełniać swoje obowiązki sumiennie. Uprawiam sport i korzystam z mocy sakramentu pokuty zawsze, kiedy jest ciężko. Po upadku nie zwlekam z pójściem do spowiedzi, bo jeden grzech ciągnie za sobą kolejny. Seksualność to sfera delikatna, tak łatwo ją wykrzywić, a tak trudno wyprostować.
Moja seksualność naprawdę jest pokrzywiona, przekonałem się już, jakie to upokarzające i bolesne.
Najdłużej w czystości udało się wytrzymać pięć tygodni! Wstąpiłem do RCS i wierzę, że wytrwam w tym postanowieniu. Miałem wiele pokus – i ciągle będę je miał. Z jednej strony bardzo chciałbym pozbyć się raz na zawsze tego grzechu, a z drugiej strony – jakbym nie umiał bez niego żyć... Nie umiem rozprawić się z tym i przełamać się w stronę ewangelicznego radykalizmu.
Pan Jezus leczy wszystkie choroby i wszystkie słabości (Mt 9, 35), a św. Paweł mówi nam, że jeszcze się nie opieraliśmy grzechowi aż do przelewu krwi (Hbr 12, 4). I tu jest radykalizm. Zauważyłem, że kiedy trwam w czystości dłuższy czas, wtedy wzrasta wytrzymałość i siła, szczególnie widzę to w pracy i podczas uprawiania sportów. Jest to ewidentny znak, że grzech ma wpływ na kondycję fizyczną i na nasze zdrowie. Warto więc powalczyć, zmagać się jak żołnierz Chrystusa (2 Tm 2, 3) i choć nie jest to łatwe, będę nadal próbował. Proszę wszystkich o modlitwę i obiecuję swoją za Was.
 
„Maryjo! Dziewico Niepokalana! Weź mnie pod szczególniejszą opiekę swoją i strzeż czystości mojej: serca, ciała i duszy. Tyś Wzorem i Gwiazdą życia mojego!”.
(św. Faustyna Kowalska)
 
Stały czytelnik „Miłujcie się!”