Witaj! Szczęść Boże!

Blog ten powstał po to, byśmy wzrastali w wierze zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego: U wszystkich ochrzczonych, dzieci i dorosłych, po chrzcie wiara powinna wzrastać. (...)Przygotowanie do chrztu stawia człowieka jedynie na progu nowego życia. KKK 1254

Jak najskutecznie walczyć ze złem?

Jacek Schwarc podczas pobytu w hitlerowskim obozie koncentracyjnym pewnego razu naraził się jednemu z obozowych kapo, który za karę z sadystyczną wściekłością zaczął go kopać i bić pejczem. Podczas tego okrutnego biczowania Jacek modlił się w duchu za oprawcę. W pewnym momencie ujrzał w wizji biczowanie Chrystusa. Pod wpływem tego widzenia został ogarnięty tak wielką miłością i współczuciem, że zwrócił się do swego prześladowcy ze słowami: „Ich liebe dich” (Kocham cię”).

Słowa te do tego stopnia zaszokowały obozowego kapo, że przestał bić więźnia i zaczął uważnie mu się przyglądać; wtedy zobaczył coś, co wprowadziło go w prawdziwe osłupienie. Na jego oczach krwawiące, świeże rany, które przed chwilą zadał więźniowi, zabliźniały się i goiły. Ten sadysta i morderca przeżył duchowy szok, który namacalnie pozwolił mu się przekonać, jak wielką duchową mocą dysponuje człowiek wtedy, gdy kocha i przebacza.
Psychiatra George Ritchie, autor książki Return from Tomorrow, opisał historię „Dzikiego Billa”, więźnia obozu koncentracyjnego, który odnosił się do wszystkich z wielką życzliwością oraz przekonywał i namawiał współwięźniów do wybaczania wszystkiego wszystkim. Bill odznaczał się niezwykłą energią i radością życia, bezinteresownie pomagał innym, szczególnie jako tłumacz, gdyż oprócz języka polskiego płynnie mówił po angielsku, francusku, niemiecku i rosyjsku. – Nie jest łatwo wybaczać – powiedział mu pewnego dnia George. – Tylu z nas utraciło wszystkich bliskich, rodziny. Wtedy Bill opowiedział historię swojego życia: „Mieszkaliśmy w żydowskiej dzielnicy Warszawy, moja żona, dwie córki, trzech małych synków. Kiedy Niemcy przyszli na naszą ulicę, ustawili wszystkich pod ścianą i zaczęli strzelać z karabinów maszynowych. Błagałem ich, żeby pozwolili mi umrzeć razem z rodziną, ale ponieważ mówiłem po niemiecku, wzięli mnie do grupy przeznaczonej do pracy. Wtedy musiałem zdecydować, czy mam pozwolić sobie na nienawiść do żołnierzy, którzy strzelali. To z pewnością byłaby łatwa decyzja. Byłem prawnikiem. W mojej praktyce zbyt często obserwowałem, jakie spustoszenie duchowe i fizyczne wyrządza ludziom nienawiść. To nienawiść zabiła sześć osób, które były dla mnie wszystkim na świecie. Postanowiłem wtedy, że resztę mego życia — czy to będzie kilka dni, czy wiele lat — będę kochał każdego człowieka, z którym się zetknę...”.
Trzeba podkreślić, że Bill tylko dlatego potrafił odpowiadać na zło miłością i przebaczeniem, że uwierzył w słowa modlitwy Ojcze nasz: „i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Zdolność przebaczenia i miłość do każdego człowieka, również do swoich prześladowców i nieprzyjaciół, czerpał Bill z żywej wiary w Boga. Dzięki codziennej modlitwie mógł zawsze przebaczać i kochać bliźnich miłością, jaką kochał go Bóg. Żył zgodnie z nowym przykazaniem, które przekazał nam Jezus: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (J 13,34).

Kochaj i przebaczaj,

tak jak to czyni Chrystus

Mocą miłości i przebaczenia Jezus Chrystus zwyciężył największą nienawiść i grzechy wszystkich ludzi. W ten sposób uczy nas, że jedyną bronią w walce ze złem jest miłość i przebaczenie. W kwestii przebaczenia Pan Jezus jest bezkompromisowy, ponieważ nie ma wyjątków i sytuacji nadzwyczajnych, które usprawiedliwiałyby brak przebaczenia. Przebaczyć z serca wszystko wszystkim, nie nosić do nikogo urazy i pretensji, to znaczy nie utożsamiać zła z człowiekiem, który jest jego sprawcą. Zło, grzech, nienawiść należy z odrazą odrzucać i to jest główny powód, dlaczego trzeba zawsze przebaczać, akceptować i kochać każdego człowieka. Kochać grzesznika, winowajcę, kogoś, kto wyrządził mi wielką krzywdę, oznacza, że pomimo tego, iż na jego widok mogą się spontanicznie rodzić we mnie negatywne uczucia, to jednak decyzją mojej woli przebaczam mu z całego serca, to znaczy modlę się o największe dobro dla tego człowieka, a jest nim pojednanie z Bogiem. Jest to pierwszy etap przebaczenia. W drugim trzeba na modlitwie szczerze prosić Pana Boga, aby uwalniał nas od negatywnych uczuć antypatii, gniewu, nienawiści, pretensji i leczył duchowe zranienia i urazy. Trzeba pamiętać, że „antypatia, gniew i urazy zamykają drzwi przed Zbawicielem” – pisze św. Edyta Stein. Kto nie chce przebaczać, żyje w ciemności, to znaczy dobrowolnie oddaje się panowaniu ciemnych sił zła. „Kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego (to znaczy nosi w sobie jakąś urazę czy niechęć – red.), dotąd jeszcze jest w ciemności. Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć. Kto zaś swojego brata nienawidzi, żyje w ciemności i działa w ciemności, i nie wie, dokąd dąży, ponieważ ciemności dotknęły ślepotą jego oczy” (1 J 2, 9-11). O miłości do człowieka, który mnie skrzywdził i jest moim nieprzyjacielem, nie decydują uczucia, lecz moja wola. Kochać to znaczy odrzucać zło, ale zawsze akceptować człowieka, przebaczać, pragnąć jego dobra i czynić to, co jest dla niego najlepsze, a nie skupiać się na swoich doznaniach.
Chrześcijanin jest zobowiązany do tego, aby kochał i przebaczał, tak jak to czyni Chrystus. To znaczy ma kochać i przebaczać zawsze wszystkim ludziom, instytucjom, które w jakiś sposób go zraniły i skrzywdziły, a także powinien przebaczać sobie, tak jak przebacza Chrystus. W tym względzie wskazania Jezusa są jednoznaczne: „Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18, 21-22). To znaczy zawsze.

Obowiązek i konieczność przebaczania

 

W przypowieści o nielitościwym dłużniku (Mt 18,21-35) Pan Jezus uświadamia nam, skąd wynika obowiązek i konieczność przebaczenia naszym winowajcom. Pewien właściciel ulitował się i darował swemu zarządcy dług wynoszący dziesięć tysięcy talentów, co odpowiada 342720 kg złota. Niedługo potem zarządca ten, któremu darowano tak ogromny dług, spotkał swojego kolegę, który był mu winien tylko 100 denarów (zapłata za jeden dzień pracy wynosiła 1 denar). Nie tylko, że nie okazał mu żadnego współczucia, ale zaczął go dusić bez litości, mówiąc: „oddaj, coś winien!” Wtedy dłużnik „upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś.
Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” (Mt 18,28-35).
 Brak przebaczenia całkowicie zamyka ludzkie serce na Boże miłosierdzie i sprawia, że taki człowiek dobrowolnie oddaje się w niewolę sił zła, które poddają go strasznym duchowym torturom: gniewowi, pragnieniu odwetu i zemsty, ciągłemu użalaniu się nad sobą, pielęgnowaniu nieustannych pretensji, urazów i żalów. Taka postawa doprowadza człowieka do najróżniejszych chorób nerwowych, psychicznych i somatycznych. Tylko wtedy odzyska pełne zdrowie i wyzwoli się z tej niewoli zła, gdy przebaczy z serca swoim winowajcom i powierzy się z ufnością Bożemu miłosierdziu.
Charlie Osburn, znany amerykański ewangelizator, tak wspomina historię swojej drogi dojrzewania do postawy przebaczenia wszystkiego wszystkim: „Przychodzę prosić cię, abyś mi przebaczył, ponieważ przez osiem ostatnich lat nienawidziłem ciebie. – Wypowiedzenie tych słów było jedną z najtrudniejszych rzeczy jakie zrobiłem w moim życiu. Słowa te adresowałem do mojego najbliższego sąsiada, którego nienawidziłem całym sercem przez ostatnie 8 lat. Często budziłem się nocą i myślałem o tym, w jaki sposób mógłbym go zabić. Wyobrażałem sobie różne scenariusze, takie jak podłożenie bomby do samochodu, wynajęcie płatnego mordercy lub podpalenie jego domu w środku nocy. Nienawiść, jaką do niego czułem, w dużej mierze przyczyniła się do mojego uzależnienia od alkoholu. Pragnienie zemsty i upijanie się doprowadziły mnie do choroby nadciśnienia, nabawiłem się przepukliny i innych poważnych problemów ze zdrowiem. Pod względem zdrowotnym stałem się wrakiem człowieka. Dlaczego tak mocno znienawidziłem mojego sąsiada? Otóż wydało się, że wielokrotnie molestował seksualnie mojego syna i córkę. Rozpoczął ten proceder, kiedy mój syn miał 8 lat, a córka 6 i molestował ich przez 2 lata, do czasu kiedy to razem z żoną odkryliśmy. Myślałem o moich dzieciach odartych z godności i zhańbionych przez tego zboczeńca. To był główny powód mojej spontanicznej, ostrej nienawiści do mojego sąsiada. Całkiem na serio myślałem o tym, aby go zabić, lecz tych zamiarów nie zrealizowałem z prostego powodu: bałem się pójść do więzienia. Tylko strach przed więzieniem uchronił mnie przed popełnieniem morderstwa. Kiedy w końcu zrezygnowałem z planów zabicia mego sąsiada, zbudowałem pomiędzy jego i naszym domem płot o wysokości 8 stóp, gdyż nie mogłem na niego patrzeć. Sam widok jego osoby wywoływał we mnie ból żołądka. Byłem pewien, że nigdy mu tego wszystkiego nie przebaczę, bo przecież popełnił coś tak bardzo strasznego przeciwko moim dzieciom. Fakt, że na to wszystko zareagowałem nienawiścią, wydawał mi się czymś naturalnym. Kiedy oddałem swoje życie Jezusowi, ks. Jim Smith zaczął mnie uczyć o przebaczeniu i bezwarunkowej miłości. Pokazał mi teksty Pisma św., które mówią o przykazaniu miłości wszystkich ludzi, zarówno tych, którzy nam dobrze czynią jak i tych, którzy nas skrzywdzili. „Twierdzi ksiądz, że muszę kochać człowieka, który molestował moje dzieci?” – zapytałem, niedowierzając. „Czy można kochać kogoś, kto jest straszną karykaturą człowieka i mocno poranił dwoje małych dzieci, które są własnością Boga? Już sama myśl o przebaczeniu takiej osobie jest dla mnie nie do przyjęcia, a zachęta do tego, aby go kochać, doprowadza mnie do choroby”.
Ksiądz Jim jednak nie rezygnował i cytował Charliemu teksty Pisma św. mówiące, że przebaczenie naszym winowajcom jest koniecznym warunkiem tego, aby Pan Bóg przebaczył nam nasze grzechy: „Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień” (Mt 6,14-15). Charlie stopniowo zaczął rozumieć, że Pan Jezus domaga się od nas bezwarunkowego przebaczenia oraz miłości nieprzyjaciół (por. Łk 6,27-28). Uświadomił sobie, że nie może być uczniem Chrystusa, jeśli z serca nie przebaczy swemu sąsiadowi. Pomimo tego, że uczucia mówiły mu co innego, to jednak przełamał się i aktem swej woli podczas modlitwy przebaczył swojemu największemu wrogowi. Następny krok należał do Pana Boga. Trzy miesiące później w supermarkecie sąsiad podszedł do żony Charliego. Wyciągnął egzemplarz Nowego Testamentu i powiedział, że poszedł do spowiedzi, oddał całe swoje życie Chrystusowi i wrócił do katolickiego Kościoła, który opuścił przed wieloma laty. Teraz pragnął podziękować Charliemu i jego żonie za to, że przebaczyli mu. Trzy tygodnie później ten człowiek umarł.
Jeżeli chcemy, aby Pan Bóg przebaczał nam nasze grzechy, sami musimy przebaczać. Musimy nauczyć się wybaczać sobie nawzajem, być sobie braćmi. I – jak radził św. Jan od Krzyża – w każdej chwili należy nieść miłość tam, gdzie jej nie ma, by czerpać miłość (List do Marii od Wcielenia, 6 VII 1591).
ks. Mieczysław Piotrowski TChr