Jacek
Schwarc podczas pobytu w hitlerowskim obozie koncentracyjnym pewnego
razu naraził się jednemu z obozowych kapo, który za karę z sadystyczną
wściekłością zaczął go kopać i bić pejczem. Podczas tego okrutnego
biczowania Jacek modlił się w duchu za
oprawcę. W pewnym momencie ujrzał w wizji biczowanie Chrystusa. Pod
wpływem tego widzenia został ogarnięty tak wielką miłością i
współczuciem, że zwrócił się do swego prześladowcy ze słowami: „Ich
liebe dich” („Kocham cię”).
Słowa
te do tego stopnia zaszokowały obozowego kapo, że przestał bić więźnia i
zaczął uważnie mu się przyglądać; wtedy zobaczył coś, co wprowadziło go
w prawdziwe osłupienie. Na jego oczach krwawiące, świeże rany, które
przed chwilą zadał więźniowi, zabliźniały się i goiły. Ten sadysta i
morderca przeżył duchowy szok, który namacalnie pozwolił mu się
przekonać, jak wielką duchową mocą dysponuje człowiek wtedy, gdy kocha i
przebacza.
Psychiatra George Ritchie, autor książki Return from Tomorrow,
opisał historię „Dzikiego Billa”, więźnia obozu koncentracyjnego, który
odnosił się do wszystkich z wielką życzliwością oraz przekonywał i
namawiał współwięźniów do wybaczania wszystkiego wszystkim. Bill
odznaczał się niezwykłą energią i radością życia, bezinteresownie
pomagał innym, szczególnie jako tłumacz, gdyż oprócz języka polskiego
płynnie mówił po angielsku, francusku, niemiecku i rosyjsku. – Nie jest
łatwo wybaczać – powiedział mu pewnego dnia George. – Tylu z nas
utraciło wszystkich bliskich, rodziny. Wtedy Bill opowiedział historię
swojego życia: „Mieszkaliśmy w żydowskiej dzielnicy Warszawy, moja żona,
dwie córki, trzech małych synków. Kiedy Niemcy przyszli na naszą ulicę,
ustawili wszystkich pod ścianą i zaczęli strzelać z karabinów
maszynowych. Błagałem ich, żeby pozwolili mi umrzeć razem z rodziną, ale
ponieważ mówiłem po niemiecku, wzięli mnie do grupy przeznaczonej do
pracy. Wtedy musiałem zdecydować, czy mam pozwolić sobie na nienawiść do
żołnierzy, którzy strzelali. To z pewnością byłaby łatwa decyzja. Byłem
prawnikiem. W mojej praktyce zbyt często obserwowałem, jakie
spustoszenie duchowe i fizyczne wyrządza ludziom nienawiść. To nienawiść
zabiła sześć osób, które były dla mnie wszystkim na świecie.
Postanowiłem wtedy, że resztę mego życia — czy to będzie kilka dni, czy
wiele lat — będę kochał każdego człowieka, z którym się zetknę...”.
Trzeba podkreślić, że Bill tylko dlatego potrafił odpowiadać na zło miłością i przebaczeniem, że uwierzył w słowa modlitwy Ojcze nasz:
„i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.
Zdolność przebaczenia i miłość do każdego człowieka, również do swoich
prześladowców i nieprzyjaciół, czerpał Bill z żywej wiary w Boga. Dzięki
codziennej modlitwie mógł zawsze przebaczać i kochać bliźnich miłością,
jaką kochał go Bóg. Żył zgodnie z nowym przykazaniem, które przekazał
nam Jezus: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (J
13,34).
Kochaj i przebaczaj,
tak jak to czyni Chrystus
Mocą
miłości i przebaczenia Jezus Chrystus zwyciężył największą nienawiść i
grzechy wszystkich ludzi. W ten sposób uczy nas, że jedyną bronią w
walce ze złem jest miłość i przebaczenie. W kwestii przebaczenia Pan
Jezus jest bezkompromisowy, ponieważ nie ma wyjątków i sytuacji
nadzwyczajnych, które usprawiedliwiałyby brak przebaczenia. Przebaczyć z
serca wszystko wszystkim, nie nosić do nikogo urazy i pretensji, to
znaczy nie utożsamiać zła z człowiekiem, który jest jego sprawcą. Zło,
grzech, nienawiść należy z odrazą odrzucać i to jest główny powód,
dlaczego trzeba zawsze przebaczać, akceptować i kochać każdego
człowieka. Kochać grzesznika, winowajcę, kogoś, kto wyrządził mi wielką
krzywdę, oznacza, że pomimo tego, iż na jego widok mogą się
spontanicznie rodzić we mnie negatywne uczucia, to jednak decyzją mojej
woli przebaczam mu z całego serca, to znaczy modlę się o największe
dobro dla tego człowieka, a jest nim pojednanie z Bogiem. Jest to
pierwszy etap przebaczenia. W drugim trzeba na modlitwie szczerze prosić
Pana Boga, aby uwalniał nas od negatywnych uczuć antypatii, gniewu,
nienawiści, pretensji i leczył duchowe zranienia i urazy. Trzeba
pamiętać, że „antypatia, gniew i urazy zamykają drzwi przed Zbawicielem”
– pisze św. Edyta Stein. Kto nie chce przebaczać, żyje w ciemności, to
znaczy dobrowolnie oddaje się panowaniu ciemnych sił zła. „Kto twierdzi,
że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego (to znaczy nosi w sobie
jakąś urazę czy niechęć – red.), dotąd jeszcze jest w ciemności. Kto
miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć. Kto
zaś swojego brata nienawidzi, żyje w ciemności i działa w ciemności, i
nie wie, dokąd dąży, ponieważ ciemności dotknęły ślepotą jego oczy” (1 J
2, 9-11). O miłości do człowieka, który mnie skrzywdził i jest moim
nieprzyjacielem, nie decydują uczucia, lecz moja wola. Kochać to znaczy
odrzucać zło, ale zawsze akceptować człowieka, przebaczać, pragnąć jego
dobra i czynić to, co jest dla niego najlepsze, a nie skupiać się na
swoich doznaniach.
Chrześcijanin
jest zobowiązany do tego, aby kochał i przebaczał, tak jak to czyni
Chrystus. To znaczy ma kochać i przebaczać zawsze wszystkim ludziom,
instytucjom, które w jakiś sposób go zraniły i skrzywdziły, a także
powinien przebaczać sobie, tak jak przebacza Chrystus. W tym względzie
wskazania Jezusa są jednoznaczne: „Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i
zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy
przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że
aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18, 21-22). To
znaczy zawsze.
Obowiązek i konieczność przebaczania
W
przypowieści o nielitościwym dłużniku (Mt 18,21-35) Pan Jezus
uświadamia nam, skąd wynika obowiązek i konieczność przebaczenia naszym
winowajcom. Pewien właściciel ulitował się i darował swemu zarządcy dług
wynoszący dziesięć tysięcy talentów, co odpowiada 342720 kg złota.
Niedługo potem zarządca ten, któremu darowano tak ogromny dług, spotkał
swojego kolegę, który był mu winien tylko 100 denarów (zapłata za jeden
dzień pracy wynosiła 1 denar). Nie tylko, że nie okazał mu żadnego
współczucia, ale zaczął go dusić bez litości, mówiąc: „oddaj, coś
winien!” Wtedy dłużnik „upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość
nade mną, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił
go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego widząc, co się
działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko,
co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo
niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś.
Czyż
więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja
ulitowałem się nad tobą? I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go
katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój
niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” (Mt
18,28-35).
Brak
przebaczenia całkowicie zamyka ludzkie serce na Boże miłosierdzie i
sprawia, że taki człowiek dobrowolnie oddaje się w niewolę sił zła,
które poddają go strasznym duchowym torturom: gniewowi, pragnieniu
odwetu i zemsty, ciągłemu użalaniu się nad sobą, pielęgnowaniu
nieustannych pretensji, urazów i żalów. Taka postawa doprowadza
człowieka do najróżniejszych chorób nerwowych, psychicznych i
somatycznych. Tylko wtedy odzyska pełne zdrowie i wyzwoli się z tej
niewoli zła, gdy przebaczy z serca swoim winowajcom i powierzy się z
ufnością Bożemu miłosierdziu.
Charlie
Osburn, znany amerykański ewangelizator, tak wspomina historię swojej
drogi dojrzewania do postawy przebaczenia wszystkiego wszystkim:
„Przychodzę prosić cię, abyś mi przebaczył, ponieważ przez osiem
ostatnich lat nienawidziłem ciebie. – Wypowiedzenie tych słów było jedną
z najtrudniejszych rzeczy jakie zrobiłem w moim życiu. Słowa te
adresowałem do mojego najbliższego sąsiada, którego nienawidziłem całym
sercem przez ostatnie 8 lat. Często budziłem się nocą i myślałem o tym, w
jaki sposób mógłbym go zabić. Wyobrażałem sobie różne scenariusze,
takie jak podłożenie bomby do samochodu, wynajęcie płatnego mordercy lub
podpalenie jego domu w środku nocy. Nienawiść, jaką do niego czułem, w
dużej mierze przyczyniła się do mojego uzależnienia od alkoholu.
Pragnienie zemsty i upijanie się doprowadziły mnie do choroby
nadciśnienia, nabawiłem się przepukliny i innych poważnych problemów ze
zdrowiem. Pod względem zdrowotnym stałem się wrakiem człowieka. Dlaczego
tak mocno znienawidziłem mojego sąsiada? Otóż wydało się, że
wielokrotnie molestował seksualnie mojego syna i córkę. Rozpoczął ten
proceder, kiedy mój syn miał 8 lat, a córka 6 i molestował ich przez 2
lata, do czasu kiedy to razem z żoną odkryliśmy. Myślałem o moich
dzieciach odartych z godności i zhańbionych przez tego zboczeńca. To był
główny powód mojej spontanicznej, ostrej nienawiści do mojego sąsiada.
Całkiem na serio myślałem o tym, aby go zabić, lecz tych zamiarów nie
zrealizowałem z prostego powodu: bałem się pójść do więzienia. Tylko
strach przed więzieniem uchronił mnie przed popełnieniem morderstwa.
Kiedy w końcu zrezygnowałem z planów zabicia mego sąsiada, zbudowałem
pomiędzy jego i naszym domem płot o wysokości 8 stóp, gdyż nie mogłem na
niego patrzeć. Sam widok jego osoby wywoływał we mnie ból żołądka.
Byłem pewien, że nigdy mu tego wszystkiego nie przebaczę, bo przecież
popełnił coś tak bardzo strasznego przeciwko moim dzieciom. Fakt, że na
to wszystko zareagowałem nienawiścią, wydawał mi się czymś naturalnym.
Kiedy oddałem swoje życie Jezusowi, ks. Jim Smith zaczął mnie uczyć o
przebaczeniu i bezwarunkowej miłości. Pokazał mi teksty Pisma św., które
mówią o przykazaniu miłości wszystkich ludzi, zarówno tych, którzy nam
dobrze czynią jak i tych, którzy nas skrzywdzili. „Twierdzi ksiądz, że
muszę kochać człowieka, który molestował moje dzieci?” – zapytałem,
niedowierzając. „Czy można kochać kogoś, kto jest straszną karykaturą
człowieka i mocno poranił dwoje małych dzieci, które są własnością Boga?
Już sama myśl o przebaczeniu takiej osobie jest dla mnie nie do
przyjęcia, a zachęta do tego, aby go kochać, doprowadza mnie do
choroby”.
Ksiądz
Jim jednak nie rezygnował i cytował Charliemu teksty Pisma św. mówiące,
że przebaczenie naszym winowajcom jest koniecznym warunkiem tego, aby
Pan Bóg przebaczył nam nasze grzechy: „Jeśli bowiem przebaczycie ludziom
ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie
przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych
przewinień” (Mt 6,14-15). Charlie stopniowo zaczął rozumieć, że Pan
Jezus domaga się od nas bezwarunkowego przebaczenia oraz miłości
nieprzyjaciół (por. Łk 6,27-28). Uświadomił sobie, że nie może być
uczniem Chrystusa, jeśli z serca nie przebaczy swemu sąsiadowi. Pomimo
tego, że uczucia mówiły mu co innego, to jednak przełamał się i aktem
swej woli podczas modlitwy przebaczył swojemu największemu wrogowi.
Następny krok należał do Pana Boga. Trzy miesiące później w
supermarkecie sąsiad podszedł do żony Charliego. Wyciągnął egzemplarz
Nowego Testamentu i powiedział, że poszedł do spowiedzi, oddał całe
swoje życie Chrystusowi i wrócił do katolickiego Kościoła, który opuścił
przed wieloma laty. Teraz pragnął podziękować Charliemu i jego żonie za
to, że przebaczyli mu. Trzy tygodnie później ten człowiek umarł.
Jeżeli
chcemy, aby Pan Bóg przebaczał nam nasze grzechy, sami musimy
przebaczać. Musimy nauczyć się wybaczać sobie nawzajem, być sobie
braćmi. I – jak radził św. Jan od Krzyża – w każdej chwili należy nieść
miłość tam, gdzie jej nie ma, by czerpać miłość (List do Marii od
Wcielenia, 6 VII 1591).
ks. Mieczysław Piotrowski TChr