Foter.com / CC BY-SA |
W 1910 r., a
więc siedem lat przed objawieniami Matki Bożej w Fatimie, władzę w
Portugalii przejęła masoneria. Rządzący postanowili
zniszczyć Kościół katolicki w ciągu dwóch pokoleń.
Nowa, walcząca z Bogiem władza
ogłosiła, że katolicyzm jest największym wrogiem ludzkości, opium dla
ludu, i dlatego należy go jak najszybciej unicestwić.
Kiedy masoneria przejęła władzę w
Portugalii, rozpoczęło się okrutne prześladowanie Kościoła,
represjonowanie osób duchownych i świeckich; wiele z nich
poniosło śmierć męczeńską. Prymasa Portugalii oraz najbardziej
niewygodnych biskupów i kapłanów wypędzono z kraju. Lizbona
została ogłoszona w 1915 r. ateistyczną stolicą świata. Rodzinę
królewską wymordowano do ostatniego dziecka. I właśnie wtedy,
gdy w Portugalii trwało wielkie prześladowanie ludzi wierzących, gdy
cała Europa była terenem krwawych walk pierwszej wojny światowej, a
władzę w Rosji przejmowali komuniści, Pan Bóg w nadzwyczajny sposób
zaapelował do ludzkich sumień poprzez objawienia Matki Bożej w Fatimie.
Maryja ukazywała się tam trojgu małym dzieciom: dziesięcioletniej Łucji,
dziewięcioletniemu Franciszkowi i siedmioletniej Hiacyncie.
Ateistyczne władze, przestraszone
rozwojem wydarzeń w Fatimie, zaaresztowały Hiacyntę, Franciszka i
Łucję. Pod groźbą strasznych tortur starały się wymusić na nich
zeznania, że nie ma żadnych objawień Matki Bożej. Dzieci pozostały
jednak nieugięte i dlatego po kilku dniach wypuszczono je na wolność.
Cud słońca
Siostra Łucja relacjonuje, że podczas
trzeciego objawienia, 13.07.1917 r., Matka Boża zapowiedziała
spektakularny cud: „W październiku (…) uczynię cud tak wielki, że
wszyscy będą mogli uwierzyć, że objawienia te są prawdziwe”. Maryja
określiła dokładnie jego miejsce i czas oraz oświadczyła, że
będzie to specjalny znak dany przez Boga, aby każdy mógł uwierzyć i
przyjąć Jej wezwanie do nawrócenia. Trzeba pamiętać, że był to wyjątkowo
trudny czas, gdyż od trzech lat trwała pierwsza wojna światowa,
najstraszliwsza ze wszystkich dotychczasowych wojen. Ateistyczne
władze Portugalii zrobiły wszystko, aby przez akcję propagandową i
zastraszenie nie dopuścić do zgromadzenia się ludzi na miejscu
objawień w zapowiedzianym dniu 13 października. Wysłały kilka tysięcy
żołnierzy, aby blokowali oni drogi prowadzące do miejsca objawień i
nie pozwalali ludziom tam się zgromadzić. Determinacja i napływ
pielgrzymów były jednak tak wielkie, że wszystkie działania władz
okazały się nieskuteczne. Przed południem 13 października 1917 r. w
miejscu objawień zebrał się imponujący tłum, liczący przeszło 70
tysięcy osób. Wielu spośród pielgrzymów musiało pokonać setki
kilometrów, w przeważającej większości pieszo lub na osłach, a
także wozami i samochodami. Wśród zgromadzonych znajdowali
się nie tylko ludzie prości, ale również bardzo sceptycznie
nastawieni naukowcy, dziennikarze oraz ludzie niewierzący.
Żołnierze Gwardii Narodowej bezskutecznie próbowali
powstrzymać rzeszę napierających ze wszystkich stron dziesiątków
tysięcy ludzi. Kiedy tłum przerywał jedno skrzydło, żołnierze szli
wspierać tę stronę, a wtedy ludzie wykorzystywali okazję i
przedostawali się w innym miejscu. Łucja, Franciszek i Hiacynta
znajdowali się w pobliżu wielkiego drzewa. Zgodnie z zapowiedzią
w południe ukazała się im Matka Boża i powiedziała: „Jestem Matką Boską
Różańcową. Ludzie muszą zmienić swoje życie, prosić o przebaczenie za
swoje grzechy i nie obrażać więcej Pana Boga”. Przy pożegnaniu z dziećmi
Maryja rozłożyła ręce, z których wydobyły się promienie w kierunku
słońca.
W tym dniu niebo pokryte było
ciemnymi chmurami i od rana spadały na ludzi strumienie
ulewnego deszczu. Wszyscy byli całkowicie przemoczeni i stali w
błocie w oczekiwaniu na zapowiedziany cud. Nagle deszcz przestał
padać, pokazało się słońce i zgromadzeni zobaczyli, że ze słońca na
wszystkie strony zaczęły wystrzeliwać promienie światła w zmieniających
się na przemian kolorach: czerwonym, zielonym, żółtym i niebieskim.
Równocześnie tarcza słońca z szaloną szybkością wirowała wokół własnej
osi, jakby była gigantycznym ognistym kołem, i zbliżała się do ziemi,
rzucając na ziemię, drzewa, skały i ludzi promienie tak cudownego,
silnego, kolorowego światła, jakiego nikt nigdy dotąd nie widział.
Słońce trzykrotnie się zatrzymywało i trzykrotnie ten niesamowity taniec
na nowo się powtarzał. W pewnym momencie słońce zaczęło spadać i
zygzakami zbliżało się do ziemi. Wydawało się, że nastąpi
kosmiczna katastrofa zderzenia się słońca z ziemią. Wtedy cały
zgromadzony tłum padł na kolana. Ludzie krzyczeli z przerażenia,
błagali o miłosierdzie i wyrażali żal za grzechy. Niektórzy głośno
spowiadali się ze swoich grzechów, sądząc, że „to jest koniec
świata”. Ludzie, klęcząc, płakali i modlili się. To niezwykłe
zjawisko trwało 10 wminut. W tym krótkim czasie ziemia, która na
skutek ulewnego deszczu zmieniła się w prawdziwe bagno, została
całkowicie osuszona, a przemoczone do suchej nitki ubrania
zgromadzonych ludzi całkowicie wyschły i wyglądały, jakby wyszły
prosto z pralni. Podczas tego spektakularnego cudu dokonało się
tysiące nawróceń oraz uzdrowień z najróżniejszych chorób. Najbardziej
wykształceni i najinteligentniejsi ludzie patrzyli oniemiali
jak małe dzieci. Biskup Fatimy w oficjalnym liście pasterskim na
temat cudu pisał: „Dziesiątki tysięcy ludzi widziało ten taniec
słońca (…). Widziały go osoby z różnych grup i klas społecznych,
wierzące i niewierzące, dziennikarze głównych portugalskich
gazet, a także ludzie przebywający poza miejscem zgromadzenia”. W
Biblii cuda nazywane są „palcem Bożym” (Wj 8, 15; Łk 11, 20). Cud
słońca był wydarzeniem, które nigdy wcześniej nie miało miejsca w
historii ludzkości. Po raz pierwszy od momentu
zmartwychwstania Chrystusa, dla potwierdzenia prawdziwości
objawień, Bóg dokonał tak widowiskowego cudu w zapowiedzianym czasie
i miejscu. Był on widziany w promieniu kilkudziesięciu kilometrów.
Naukowiec włoski Pio Sciatizzi, który był świadkiem tego cudownego
zdarzenia, powiedział: „Nie może być jakiejkolwiek wątpliwości
co do historyczności tego wydarzenia (…). Tylko Bogu musimy
przypisać najbardziej oczywisty i największy cud w historii…”.
Reakcja ateistycznej władzy
Główne masońskie siły rządzące w tym
czasie w Portugalii skupiały się w tajnej organizacji
„Carbonaria”, której założycielem był inż. Antonio da Silva, a
kierowali nią Alfonso Costa i M. Lima. Pamiętnego 13
października 1917 r. da Silva zobaczył cud słońca. Dzięki temu
stał się jednym z pierwszych masonów, którzy ugięli się przed
napawającym trwogą cudem. Zaraz potem zaczął mówić o pojednaniu z
Kościołem. Nie spodobało się to wielu jego
towarzyszom. Inżyniewa da Silvę zniesławiono, obrzucono go
obelgami, a jego życie znalazło się w niebezpieczeństwie.
Ponieważ wielu ateistów nawróciło
się bezpośrednio po cudzie, wobec tego masoński rząd próbował
oczyścić się z tych elementów, które mogły „ulec” cudowi. W
środkach masowego przekazu usiłowano ośmieszyć to wydarzenie
oraz dziesiątki tysięcy jego świadków. Loże masońskie obmyśliły
prawdziwie diaboliczny plan wykpienia katolików oraz ich
wiary. Wolnomularze organizowali bluźniercze parady, w miejscu
objawień wygłaszali mowy zaprzeczające istnieniu Boga, podczas
gdy równocześnie surowo zabraniano Kościołowi
organizowania wszelkich religijnych zgromadzeń i procesji.
Rządowo-masońskie misje propagandowe niestrudzenie
działały na terenie całej Portugalii. Wydawano biuletyny i
pamflety wyszydzające objawienia oraz księży – a zwłaszcza
jezuitów, uważanych za głównych winowajców. Po cudzie słońca
świętokradzkie grabieże, wszystkie szyderstwa, próby ośmieszenia
i dyskredytacji przyniosły skutek odwrotny od zamierzonego.
Cud słońca przyczynił się do zaakceptowania przez
Portugalczyków Fatimy i umocnienia ich katolickiej wiary.
Objawienia Matki Bożej w Fatimie sprawiły, że los ateistycznej
rewolucji w Portugalii został przesądzony. Coraz bardziej rósł
opór społeczeństwa, a wśród rządzących szerzyły się głębokie
nieporozumienia. W krótkim czasie rządząca masoneria dopuściła
do objęcia urzędu prezydenta przez konserwatystę Sidonia
Paisa, który stawał się coraz bardziej przychylny sprawom religii. Z
tego też powodu został on śmiertelnie postrzelony w niespełna
rok po dojściu do władzy. Zmarł na stole operacyjnym z
krucyfiksem na piersiach. Po jego śmierci nastąpił okres
nazwany „czasem absolutnego terroryzmu”. W całej Portugalii
codziennie wybuchały bomby. W ten sposób, przez zastraszanie,
masoni próbowali za wszelką cenę utrzymać się przy władzy.
Jednakże do Fatimy napływały coraz większe rzesze
pielgrzymów, pomimo tego że władza surowo zabraniała,
stawiając na ich drodze silne odziały Gwardii Republikańskiej
oraz armii. Mimo stosowania brutalnej przemocy ludzie nie dali
się zastraszyć. Ponieważ rzesze pielgrzymów ciągle rosły, w
1922 r. agenci rządowi wysadzili w powietrze kaplicę zbudowaną
na miejscu objawień, a dalsze bomby wybuchały w całej Portugalii,
a zwłaszcza w Lizbonie i Porto. Głęboka wiara ludzi i ich modlitwa
była tak potężną duchową mocą, że nie udało się jej zniszczyć przy
pomocy armii.
W 1927 r. rewolucjoniści-masoni
całkowicie stracili poparcie, sami wyczerpali się w bezsensownej walce z
Kościołem katolickim i oddali władzę w ręce wierzącego profesora
uniwersytetu w Coimbrze – Oliveira Salazara. Co się stało z
głównymi przywódcami masońsko-ateistycznej rewolucji? Otóż
Lima zmarł pełen rozczarowania, Costa natomiast wyjechał na
emigrację do Paryża, gdzie – ku zdziwieniu wszystkich – porzucił
ateizm, związał się ze spirytyzmem i zakończył życie nękany
obsesją nadprzyrodzoności. Potężny antyreligijny rząd
masoński panujący w Portugalii przegrał wraz z całym swoim
przepychem, siłą militarną, możliwością stosowania terroru. I
to jest paradoks – przegrał w konfrontacji z trójką małych,
niepiśmiennych dzieci, którym objawiła się Matka Boża.
Wezwanie do nawrócenia
Orędzie Matki Bożej w Fatimie
przekazane w 1917 r. było i jest ciągle aktualnym wezwaniem do
nawrócenia i wiary w Boga w Trójcy Świętej Jedynego, który najpełniej
objawił się w Jezusie Chrystusie. Przypomina ono podstawowe
prawdy wiary, a więc: prawdę o niebie, czyśćcu i piekle, o
rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii, o konieczności
modlitwy (szczególnie różańcowej) i postu oraz częstego
przystępowania do sakramentu pokuty, aby być zawsze w stanie łaski
uświęcającej. Matka Boża wzywała do posłuszeństwa i wierności
Magisterium Kościoła oraz Ojcu Świętemu. Przez objawienia
fatimskie „Bóg chciał przypomnieć światu konieczność unikania
grzechu i obowiązek zadośćuczynienia Bogu za grzechy przez
modlitwę i pokutę” – napisała s. Łucja. Podczas objawień w Fatimie
Matka Boża wezwała wszystkich ludzi do żywej wiary, w której
przekazywaniu decydującą rolę odgrywa papież, będący – jako
następca św. Piotra – skałą, na której Chrystus buduje swój Kościół
(por. Mt 16, 18-19). Tak pisała s. Łucja: „Gdzie jest Piotr, tam jest
Kościół (...). Ten, kto nie jest z Papieżem, nie jest z Bogiem, a kto
pragnie być z Bogiem, musi być z Papieżem” (11.10.1992 r.).
Zapytana, jaka jest najważniejsza część orędzia fatimskiego,
odpowiedziała, że jest nią wezwanie do głębokiej wiary w
rzeczywistą obecność Boga – a to ma się wyrażać w codziennej,
wytrwałej modlitwie, w częstym przystępowaniu do sakramentów pokuty i
Eucharystii, w gorliwym wypełnianiu swoich obowiązków, miłości bliźniego
oraz miłości Boga w Trójcy Jedynego, który rzeczywiście jest
obecny w Eucharystii. Z relacji s. Łucji dowiadujemy się, że Matka
Boża w czasie swego pierwszego objawienia, 13.05.1917 r., zapytała
dzieci: „Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie
cierpienia, które On wam ześle, jako zadośćuczynienie za grzechy,
którymi jest obrażany, i dla nawrócenia grzeszników? – Tak,
chcemy. – Będziecie więc musieli wiele cierpieć, ale łaska Boża
będzie waszą siłą”. Siostra Łucja pisze: „Matka Boża otworzyła po
raz pierwszy ręce, przekazując nam światło tak silne, jak gdyby
blask wychodzący z Jej rąk. To światło dotarło do naszego wnętrza,
do najgłębszej głębi duszy, i spowodowało, żeśmy się widzieli w
Bogu, który jest tym światłem, wyraźniej niż w najlepszym
zwierciadle. Pod wpływem wewnętrznego impulsu również nam
przekazanego padliśmy na kolana i powtarzaliśmy bardzo
pobożnie: »O Trójco Przenajświętsza, uwielbiam Cię, mój Boże,
kocham Cię w Najświętszym Sakramencie«. Po chwili nasza Droga Pani
dodała: »Odmawiajcie codziennie różaniec, aby uzyskać pokój dla
świata i koniec wojny«”.
Podczas objawienia 13 czerwca Matka
Boża prosiła dzieci, aby po każdej dziesiątce różańca odmawiały
następującą modlitwę: „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj
nas od ognia na piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i
dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego
miłosierdzia”. A w czasie objawienia 13.07.1917 r. Maryja ukazała
dzieciom przerażającą wizję piekła, aby uświadomić nam, że ostateczną
konsekwencją odrzucenia Boga przez człowieka jest właśnie piekło.
Świadomie i dobrowolnie popełniane śmiertelne grzechy, bez pokuty i
nawrócenia, prowadzą człowieka do takiego egoistycznego zamknięcia się w
sobie i takiej zatwardziałości serca, że taki człowiek w chwili śmierci
znienawidzi miłość, jaką jest przez Boga kochany, i pogrąży się w
wiecznym piekle egoizmu. To jest największe nieszczęście, do jakiego
zmierzają ludzie, gdy uparcie i zuchwale żyją w grzechach śmiertelnych i
gardzą nieskończonym Bożym miłosierdziem.