Witaj! Szczęść Boże!

Blog ten powstał po to, byśmy wzrastali w wierze zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego: U wszystkich ochrzczonych, dzieci i dorosłych, po chrzcie wiara powinna wzrastać. (...)Przygotowanie do chrztu stawia człowieka jedynie na progu nowego życia. KKK 1254

św. Jan Maria Vianney o przykazaniach kościelnych





O PRZYKAZANIACH KOŚCIELNYCH
Kościół otrzymał władzę nadawania przykazań od samego Chrystusa Pana. „Kto was słucha, mnie  słucha" (Łk  10,16). Dlatego  też  pod utratą  zbawienia przykazania kościelne, tak samo  jak  przykazania Boże, wierni obowiązani są zachowywać. Nieposłusznych ma  prawo Kościół ukarać.  Najgłówniejsze kary kościelne to niedopuszczenie do świętych sakramentów, wykluczenie z Kościoła,  a  po  śmierci odmówienie chrześcijańskiego pogrzebu. Bóg okazuje nam miłość swą wielką, kiedy przez Kościół swój odzywa się do nas i nakazuje spowiadać się raz do roku.

Czyżbyśmy mogli żyć spokojnie z grzechem  śmiertelnym, będąc narażonymi na utratę  nieba  i  wieczne  potępienie?  Czy  nie  dlatego  nakazuje  nam  miłosierny Bóg przyjmować Komunię św. na Wielkanoc, że bez tego  niebieskiego posiłku nie możemy żyć pobożnie? Mój Boże, jak mało wiemy, na czym polega szczęście nasze! Czy nie sprawiedliwie postępuje Kościół, ustanawiając posty? Czyż jako grzesznicy nie będziemy musieli pokutować za winy nasze w tym albo przyszłym  życiu?  Czyż  nie  lepiej  teraz  odmówić  sobie  drobnych  rzeczy,  niż  po śmierci narazić się na surową pokutę?

A  teraz  pouczę  was,  w  jakim  celu  zaprowadzono  procesje  i  z  jakim usposobieniem  powinniśmy  brać  w  nich  udział.  Procesja  na  Boże  Ciało przypomina  zwycięstwo  Jezusa  Chrystusa  i  Kościoła  katolickiego  nad  tymi, którzy odrzucili rzeczywistą obecność  Zbawiciela w Najświętszym Sakramencie. Jest  ona  zarazem  hołdem,  należnym  temu  Sakramentowi  miłości.  To najważniejsza ze wszystkich procesji, bo w niej bierze udział  Jezus Chrystus we własnej Osobie. Czyż więc nie powinniśmy pałać największą miłością  i czcią ku Zbawicielowi,  czyż  nie  powinniśmy  na  procesji  Bożego  Ciała  przejąć  się  tymi samymi uczuciami, jak gdybyśmy się znajdowali w Jego towarzystwie, kiedy żył i przechodził miasta i wsie, wszędzie dobrze czyniąc?

Procesje  przywołują  nam  na  pamięć,  że  jesteśmy  na  ziemi  biednymi wędrowcami,  że  naszą  prawdziwą  ojczyzną  jest  niebo,  dokąd  mamy  zmierzać przy  pomocy  Jezusa  Chrystusa.  Niestety,  iluż  zniewag  doznaje  na  nich częstokroć Jezus Chrystus. Wielu nie  wie, kto jest na nich wodzem i hetmanem; śmieją  się,  rozmawiają  i  oglądają  się  na  wszystkie  strony.  Co  gorsza,  nawet rzucają spojrzenia na takie przedmioty, które budzą i  podniecają namiętności, i tak wracają po procesji gorszymi i grzeszniejszymi, niż wyszli  z domu. Ach, mój Boże,  ileż  tu  łask  zmarnowanych,  ile  tu  zgorszenia  zamiast  zbudowania,  ile pociechy  dla  złego  ducha!  Obyśmy  zawsze  z  dobrym  usposobieniem  szli  na procesje!

Kościół  uczy  wiernych  w  swoim  drugim  przykazaniu,  aby  w  niedzielę  i  święta pobożnie  uczestniczyć we Mszy św. Czy wystarczy w niedzielę i święta słuchać tylko samej  Mszy świętej? Dla uczynienia zadość przykazaniu kościelnemu nie wystarczy w niedzielę i święta wysłuchać Mszy Św., lecz troskliwość o zbawienie duszy wymaga, aby słuchać  także kazania i być na nieszporach, resztę zaś dnia świętego spędzić na czytaniu pobożnych książek i pełnieniu dobrych uczynków.

Powiedzieliśmy,  że  Msza  św.  jest  ofiarą  Ciała  i  Krwi  Chrystusowej,  którą  się składa  jedynie  Bogu,  a  nie  Aniołom  lub  Świętym.  Najlepszym  sposobem uczestnictwa  w  niej  jest  duchowe  łączenie  się  z  kapłanem,  towarzyszenie  mu we  wszystkich  ceremoniach  i  czynnościach  i  przejęcie  się  uczuciami  miłości  i wdzięczności.

WE MSZY ŚW. ROZRÓŻNIAMY TRZY CZĘŚCI:
1. Pierwszą od początku aż do ofiarowania,
2. Drugą od ofiarowania do podniesienia, czyli konsekracji,
3. Trzecią od konsekracji aż do końca.

Muszę zaznaczyć,  że  gdyby ktoś był dobrowolnie roztargniony podczas jednej z tych części, popełniłby grzech ciężki.

Powinniśmy  przeto  usuwać skrzętnie  z  myśli  naszych  wszystko,  co  się  nie odnosi do Boga i tej Przenajświętszej Ofiary.

1)  Do  ofiarowania  powinniśmy  się  przejąć uczuciami  szczerego  żalu  za grzechy.
2)  Od  ofiarowania  aż  do  konsekracji  uważajmy  się  za  ministrów, składających w ofierze Bogu Ojcu Jezusa Chrystusa. Oddajmy Bogu ciało, duszę, mienie, życie, a nawet wieczność.
3)  Po konsekracji nie zapominajmy, że należy przynajmniej duchowo przyjąć Krew i Ciało Jezusa Chrystusa i obudzić w sobie stosowne akty.

Najmilsi  Bracia,  dobry  chrześcijanin  zaraz  po  przebudzeniu  gotuje  się  do  tej Ofiary i  nie zaprząta umysłu swego sprawami, które się do niej nie odnoszą. A zatem  wyobrażajmy sobie Jezusa Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym, jak upadłszy twarzą  na  ziemię,  gotuje  się  do  krwawej  ofiary,  którą  ma  złożyć  na  Golgocie. Przedstawiajmy sobie,  jak wielka jest Jego miłość, że za nas idzie na cierpienia, by nas uwolnić od śmierci wiecznej.

Kto by mógł na czczo słuchać Mszy Św., spełniłby bardzo miły uczynek Bogu.  W pierwszych  wiekach  Kościoła  wszyscy  chrześcijanie  szli  na  czczo  do  świątyni Pańskiej.

Nie  zajmujcie  się  w  dnie  świąteczne  sprawami  doczesnymi.  W  tygodniu  dość na pracowaliście  się,  w  niedzielę  i  święto  zajmujcie  się  jedynie  duszą  swoją  i proście  Boga  o  przebaczenie  grzechów.  Po  drodze  nie  rozmawiajcie  i  żywo sobie  przedstawcie,  że  idziecie  za  Jezusem  Chrystusem,  który  dla  waszego zbawienia niesie krzyż na Kalwarię.

Przed  Mszą  św.  należy  się  przez  chwilkę  skupić,  zastanowić  się,  jakich  przede wszystkim  łask  potrzebujemy,  by  o  nie  prosić  w  czasie  Ofiary  bezkrwawej. Wypada, wchodząc do kościoła, przeżegnać się wodą święconą. Już przy wejściu do domu Bożego  przejmijcie się uczuciami skruchy i wesela, że możecie stanąć przed Bogiem Wielkim i Świętym.

Przede wszystkim starajmy się obudzić w sobie świętą pokorę. Do tego zachęca nas  kapłan,  gdy  głęboko  schylony  u  stopni  ołtarza  odmawia  Confíteor,  czyli spowiedź  powszechną.  Wyobraża  on wtedy  Jezusa  Chrystusa;  więc  się  korzy i bierze niejako na  siebie grzechy wszystkich parafian. Gdybyśmy wiedzieli, czym jest  Msza  Św.,  lepiej  byśmy  jej  słuchali,  otrzymalibyśmy  dużo  łask  i uniknęlibyśmy wielu niebezpieczeństw.
Od  podniesienia  powinniśmy  słuchać  Mszy  świętej  z  usposobieniem  dobrego łotra  na  krzyżu.  Otwiera  on  bowiem  swe  oczy  i  uznaje  w  osobie  Jezusa Chrystusa swego Zbawcę.  Przybito go do krzyża; ma tylko serce i język wolny i z wielką ochotą składa je w ofierze Jezusowi Chrystusowi. Oddaje Mu  serce przez wiarę  i  nadzieję  i  błaga  z  pokorą  o  miejsce  dla  siebie  w  raju.  Wyznaje  głośno niewinność i świętość Zbawiciela, bo mówi do swego  towarzysza: „my słusznie cierpimy,  ale  ten  jest  niewinny"  (por.  Łk  23,41).  Gdy  ludzie  bluźnią Zbawicielowi,  on  staje  się  równocześnie  Jego  obrońcą.  Co  więcej,  taką  pała gorliwością,  iż  chce  nawrócić  łotra  po  lewicy.  Nie  dziwmy  się,  drodzy  Bracia, cnotom  tego łotra, bo on patrzył na umierającego Jezusa Chrystusa i zaczerpnął stąd mnóstwo łask.

O  gdybyśmy  w  czasie  podniesienia  mieli  żywą  wiarę,  jedna  Msza  święta uwolniłaby  nas  z  nałogów  i  uczyniła  prawdziwymi  pokutnikami  i  doskonałymi chrześcijanami.

Powinniśmy uważnie słuchać kazań, ponieważ na kazaniach wykłada się naukę wiary,  którą inaczej łatwo się zapomni. Jak można być człowiekiem religijnym, jeśli  się  nie  zna  zasad  swojej  religii.  Potrzebna  jest  nieustanna  zachęta  do dobrego,  a  przestroga  przed  złem,  inaczej  łatwo  wraca  się  do  dawnych nałogów.

Niestety,  z  jękiem  musimy  wyznać,  że  kiedy  na  ołtarzu  odnawia  się  pamięć cierpień  Jezusowych,  wielu  z  obecnych  ponawia  zbrodnię  katów,  którzy Zbawiciela przybili do krzyża.

W czasie konania Chrystusa, trojakich można było zauważyć ludzi:
1. Jedni  przechodzili  obojętnie,  bez  żadnego  współczucia,  twardsi  od martwych istot.
2. Drudzy  przychodzili  na  miejsce  ukrzyżowania,  zastanawiali  się  nad okolicznościami  męki  Chrystusowej,  ale  tylko  dlatego,  by  szydzić  ze Zbawiciela i bluźnić.
3. Mała tylko liczba płakała gorzko na widok okrutnych cierpień  Zbawiciela świata.

Zastanówcie się, do której należycie grupy.

Co  nakazuje  trzecie  przykazanie  kościelne?
Trzecie  przykazanie  kościelne nakazuje  w  pewne  dni  pościć (post  ścisły),  w  inne  tylko  wstrzymywać  się  od mięsnych potraw. Post jest dwojaki: post ścisły i wstrzymanie się od mięsa. Post ścisły polega na tym, iż wolno  tylko raz na dzień spożywać do sytości potrawy nie mięsne, zaś w czasie porannym i  wieczornym dozwolony jest lekki posiłek. Do  ścisłego  postu  obowiązany  jest  każdy  chrześcijanin,  który  ukończył  21  rok życia, a nie przekroczył 60 i  nie jest dla słusznej  przyczyny od postu zwolniony.
Post  ścisły  i  wstrzymanie  się  od  mięsa  obowiązuje  w  Środę  Popielcową  i  w piątki  i  soboty  Wielkiego  Postu,  w  Wigilię  Bożego  Narodzenia,  Zielonych Świątek,  Wniebowzięcia  Najświętszej  Maryi  Panny  i  Wszystkich  Świętych.  W Wielką Sobotę jest; post tylko do południa.

W  które  dni  roku  obowiązuje  tylko  wstrzymywanie  się  od  mięsa?  Oprócz  dni ścisłego  postu, nakazane jest wstrzymanie się od jedzenia mięsa we wszystkie zwyczajne piątki  całego roku (z wyjątkiem świąt  nakazanych). Powinniśmy post sumiennie  zachowywać,  gdyż  Pan  Jezus  polecał  go  słowem  i  przykładem (czterdziestodniowy post Jezusa), a Kościół katolicki nakazał go pod grzechem śmiertelnym. Post przyzwyczaja nas do  panowania  nad  ciałem.  „Ten  zaś  rodzaj  złych  duchów  wyrzuca  się  tylko modlitwą  i  postem"  (Mt  17,21).  Nie  są  obowiązani  pościć:  ci,  którzy  dla słusznego i prawdziwego  powodu uzyskali dyspensę, czyli zwolnienie od postu przez władzę kościelną, chorzy.

W  dzień postu  wolno  kilka  razy  jeść  do  sytości  tym  osobom,  których  zawód wymaga  znacznego  wytężenia  sił  ciała,  jak  np.  kowalom,  kamieniarzom, stolarzom itp. Ten kto  sądzi, że od potraw mięsnych wstrzymać się nie może, powinien  u  swego  duchownego  pasterza  postarać  się  o  pozwolenie  jedzenia mięsa, czyli o dyspensę.

Zaprawdę,  Bracia  moi,  przez  umartwienie  ujarzmiamy  żądze  cielesne, odpłacamy  Bogu za dawne grzechy i wystrzegamy się nowych. Ponieważ dużo zawiniliśmy,  przeto  powinniśmy  uciekać  się  do  tych  środków,  przez  które możemy  zadośćuczynić  sprawiedliwości  Bożej.  Od  namiętności  nikt  nie  jest wolny, zwalczać je potrzeba i odmawiać sobie tego, co schlebia podniebieniu.

Kościół  zna  doskonale  potrzeby  nasze,  wie,  że  do  umartwienia  i  dyscypliny czujemy wstręt, więc nam spieszy z pomocą i daje  przykazanie, by  wola nasza tym skuteczniej poddała się umartwieniu.  Innymi jeszcze kieruje się pobudkami ta najlepsza Matka, kiedy ustanawia posty.

Wigilie  przed  wielkimi  świętami  mają  nas  przygotować  i  usposobić  do  tym pobożniejszego obchodzenia świąt i odniesienia z nich tym większych korzyści duchownych.  Jak  w  niedzielę  przypominamy  sobie  Zmartwychwstanie  Jezusa Chrystusa,  tak  piątki  mają  nam  z  woli  Kościoła  przypominać mękę  i  śmierć Zbawiciela. Czyż nie jest  słuszną rzeczą, byśmy w te dni oddawali się pokucie i umartwieniu, kiedy grzechy nasze  przybiły Jezusa Chrystusa do krzyża? Czy nie powinniśmy z Nim współcierpieć, jeżeli chcemy korzystać z laski odkupienia?

Już w pierwszych wiekach Kościoła piątki były  dniami postu. Poszczono także w soboty  na  uczczenie  pogrzebu  Jezusa  Chrystusa,  by  się  równocześnie przygotować na święcenie niedzieli. Za dni naszych w te dni  wstrzymujemy się jedynie od mięsa.

O, jak smutna rzecz, że wielu woli raczej iść do piekła na całą wieczność, niż się czasem  wstrzymać  od  mięsa!  Bracia  kochani,  okazujcie  wdzięczność  Bogu, gardźcie  względami  ludzkimi,  nie  lękajcie  się  świata.  Rzućcie  okiem  na  ten krzyż!  Czy  Jezus  Chrystus  wstydził  się  umrzeć za  was,  ogołocony  z  szat,  w obliczu rzesz niezliczonych?

Nieszczęśliwi, ciężko kiedyś odpowiecie przed Bogiem za swą niewdzięczność i tchórzliwe  uleganie  względom  ludzkim!  Lękacie  się,  by  z  was  nie  szydzono? Patrzcie  na  wzór,  którym  jest  dla  nas  Jezus  Chrystus.  Gdyby  się  był  Zbawiciel lękał szyderstw ludzkich, bylibyśmy na zawsze niewolnikami szatana. W  końcu,  aby  zachować  łaskę,  nabytą  przez  sakramenty  święte,  musimy  się ćwiczyć  w  umartwieniu.  Tą  drogą  postępowali  Święci.  Jak  mało  jest  ludzi umartwiających swe ciało! Jak mała tylko garstka stara się o wytrwanie w dobru po  spowiedzi!  Gdzież  szukać  dzisiaj  prawdziwie  świątobliwych  chrześcijan katolików? Nie wiem! Jakaż z tego  wszystkiego wynika dla nas nauka? Oto, że grzeszymy teraz tak samo, jak dawniej i  obrażamy Pana Boga, bo nie unikamy sposobności do grzechu, nie dość gorąco się  modlimy, nie umartwiamy swego ciała i zaniedbujemy przystępowania do sakramentów świętych.

Kościół  uczy  wiernych  w  swoim  czwartym  przykazaniu,  aby  spowiadać  się przynajmniej  raz  w  roku  i  w  okresie  Wielkiej nocy  przyjmować  Najświętszy Sakrament  Ołtarza. Aby wypełnić to przykazanie, wystarczy raz tylko w roku się spowiadać  i  komunikować,  kto  jednak  dba  o  zbawienie  swej  duszy,  będzie przynajmniej  raz  w  miesiącu  przystępował  do  świętych  sakramentów.  Pierwsi chrześcijanie  przyjmowali  Komunię  św.  przy  każdej  Mszy  św.  Kto  przykazania tego nie  zachowuje, popełnia grzech  ciężki i traci tym samem prawo wstępu do Kościoła za życia, a po śmierci odmawia mu  się chrześcijańskiego pogrzebu. O, gdybyśmy urodzili się za czasów pierwszych  chrześcijan, zobaczylibyśmy, z jaką oni  świętą  radością  oczekiwali  Wielkiego  Postu!  O!  Święty  dniu  zbawienia  i łaski, co się z tobą stało? Gdzież ta święta radość, której  doświadczały wybrane dzieci Boże?

Tak,  wierni  chrześcijanie,  czas  wielkiego  postu  może  się  obrócić  na  nasze zbawienie, jeżeli będziemy z niego korzystali i współdziałali z  łaską Bożą, może jednak  przyczynić  się  do  naszego  potępienia,  gdy  z  niego  korzystać  nie będziemy.  Cóż  znaczy  to  słowo:  Wielkanoc?  Znaczy  tyle,  co  przejście.  Jest  to więc przejście ze śmierci grzechu do żywota łaski. Mając to na uwadze, zdołacie lepiej ocenić, czyście się dobrze do świąt wielkanocnych przysposabiali.

Dlaczego to, chrześcijanie, ustanowił Kościół Wielki Post? Aby nas przygotować do dobrej  spowiedzi i godnego obchodzenia świąt wielkanocnych. Tak nas uczy katechizm.  Ale  gdybym  zapytał  dziecka,  jaki  popełnia  grzech  chrześcijanin katolik,  zaniedbujący  spowiedź  wielkanocną,  odpowiedziałoby  mi:  popełnia grzech  śmiertelny.  Ile  trzeba  popełnić  grzechów  śmiertelnych,  aby  być potępionym? Odpowie mi znowu: Wystarczy  popełnić tylko jeden grzech ciężki i umrzeć w nim bez pokuty. Cóż na to powiecie?
Czyście  odprawili  spowiedź  wielkanocną?  Nie,  odpowiecie.  Będziecie  więc potępieni,  jeżeli  was  w  tym  stanie  duszy  śmierć  zaskoczy.  I  cóż  myślisz, przyjacielu,  czy  nie  zależy  ci  wcale  na  zbawieniu?  Ach!  Czemu  nie  pamiętasz duszo, ileś kosztowała Jezusa Chrystusa? Czemu się sama od Niego odłączasz na zawsze?  Dlaczegóż  to,  mój  Bracie,  nie  odprawiłeś  wcale  spowiedzi wielkanocnej?  Powiesz:  nie  chciało  mi  się.  Ale  jeżeli  umrzesz  w  tym  stanie, będziesz potępiony.

Zastanówmy się teraz, w jaki sposób spowiadają się i przyjmują obojętni ludzie Komunię  w  czasie  wielkanocnym,  abyśmy  mogli  sobie  wytworzyć  sąd,  czy  ci chrześcijanie, przyjmujący tylko z musu sakramenty święte raz do roku, mogą być spokojni,  czy  nie.  Gdyby  do  dobrej  spowiedzi  wystarczyło  wyznanie grzechów  przed  kapłanem  i  odprawienie  pokuty,  łatwo  byłoby  odzyskać utraconą  łaskę  Bożą,  droga  zbawienia  nie  byłaby  tak  trudna.  Nie  trzeba  się jednak łudzić, że Boga można zbyć czymkolwiek.

Wyraźnie  powiedział  Zbawiciel  do  młodzieńca  ewangelicznego,  że  wąska  jest ścieżka  wiodąca  do  nieba  i  mało  ludzi  nią  postępuje.  Przez  cały  rok zajmowaliście  się  świeckimi  sprawami,  staraliście  się  o  majątek,  goniliście  za przyjemnościami życia, nie  pracowaliście nad swoim udoskonaleniem, wreszcie przychodzicie około Wielkanocy do  spowiedzi i wyznajecie swe grzechy w ten sposób,  jakbyście  opowiadali  jaką  historię.  Wreszcie  odmówicie  bezmyślnie  i mechanicznie kilka modlitw i już zdaje się wam, żeście  się z Bogiem pogodzili.

Zaraz po spowiedzi wracacie do dawnych nawyków niedobrych.  Z roku na rok to samo czynicie!
Sakrament  pokuty,  w  którym  Bóg  zapomina  niejako  o  swej  sprawiedliwości  i okazuje tylko miłosierdzie, jest dla wielu rodzajem zabawy i  rozrywki. Pamiętaj, człowiecze, że twoje spowiedzi, gdy je w ten sposób odbywasz, nic nie są warte, a może nawet są świętokradzkie.

Gdyby dzisiaj Bóg w tym kościele zrzucił zasłonę z serc tu obecnych, pokazałoby się,  że na wielu z nich wyryty wyrok potępienia dla niegodnych Komunii. Wielu bowiem  przystępuje  do  stołu  Pańskiego  po  złej  spowiedzi,  bo  albo  grzechy swoje  taili,  albo  nie  mieli  najmniejszego  żalu  i  postanowienia  poprawy.  Inni przystępują w gniewie i z  przywiązaniem do grzechów i tak znieważają Ciało i Krew  Chrystusową.  Badajcie  siebie  samych,  czyście  nie  popełnili  kiedy świętokradztwa?

Gdybym  mówił  do  bałwochwalców  albo  heretyków,  dowodziłbym  najpierw rzeczywistej  obecności  Jezusa  Chrystusa  w  Przenajświętszym  Sakramencie.  O tej  prawdzie  nikt  z  was  nie  wątpi.  Przytoczę  wam  przykład  na  wzmocnienie wiary waszej.

Pewien  kapłan  odprawiał  Mszę  Św.,  choć  nieco  powątpiewał,  czy  istotnie  jest Pan  Jezus  obecny  w  hostii  św.  Po  podniesieniu  i  konsekracji  hostia  okryła  się krwią.  Przez  ten  cud  chciał  Pan  Jezus  wzmocnić wiarę  chrześcijan  i  usunąć powątpiewania  sługi  swego.  Hostia  tyle  wydała  z  siebie  krwi,  że  korporał, obrusy  i  ołtarz  nią  się  pokryły.  Doniesiono  o  tym  papieżowi,  który  kazał przechowywać korporał w kościele i uroczyście obnosić  corocznie w procesji na Boże Ciało.

Nie  potrafię  przedstawić  wam  należycie,  jak  wielkim  grzechem  jest świętokradzka  Komunia.  Zbawiciel  świata  tylko  raz  poniósł  śmierć  na  ziemi, podczas  gdy  przewrotni  ludzie  ciągle  odnawiają  tę  mękę  Jego  przez  niegodne przyjmowanie Go do serc swoich. Ojcowie święci porównują niegodną Komunię ze  zdradą  Judasza  i  zniewagami,  jakich  doznał  od  siepaczy  żydowskich  i niegodziwych żołnierzy rzymskich.

Kiedy  zbliża  się  do  stołu  Pańskiego  świętokradca,  zdaje  się  doń  mówić Zbawiciel, jak niegdyś do  Judasza:, „Po co  idziesz, przyjacielu? Znakiem pokoju, pocałunkiem wydajesz Syna człowieczego. Wstrzymaj się, synu, miej litość nade mną".  Nic  jednak  nie  pomagają  te  błagania  i  nie  skutkują  wyrzuty  sumienia. Przewrotni odważają się na straszny czyn.

Oto  idą,  chcąc  odebrać  życie  swojemu  Bogu  i  Zbawicielowi.  Jeden  z  cesarzy pogańskich  umieścił  na  Kalwarii  i  grobie  Chrystusowym  bożyszcze  i  w  ten sposób znieważył te miejsca święte.  Gorzej postępuje zły chrześcijanin. On każe mieszkać Chrystusowi  wśród  namiętności,  które  są  Jego  prawdziwymi  katami. Trudno pomyśleć o tym, nie zadrżeć z oburzenia i nie zasmucić się. Gdyby Go ta zniewaga spotkała od wrogów, mniej Mu byłaby dotkliwą.  Niestety, ci, których On  najwięcej  umiłował  (kapłani),  zaciekle  Go  prześladują!  Ci  Go  nienawidzą, których  umieścił  w  swoim  Kościele  i  wzbogacił  cennymi  darami!  Czarna niewdzięczności, kto cię należycie pojmie  i  zrozumie!  Czy  jeszcze  wam  mało zdaje się, kiedy mówi Zbawiciel: że dla was poniósł krwawe biczowanie, że ciało Jego  poszarpano  w  kawałki,  że  dźwigał  ciężki  krzyż?  „Wy  nie  chcecie  uznać miłości  mojej,  wy  mnie  na  nowo  prześladujecie  i  chętnie  odebralibyście  mi życie, gdyby to było możliwe!"

Kto  by  jeszcze  śmiał  po  tylu  czułych  wyrzutach  iść  do  stołu  Pańskiego,  mając serce  zbrukane  grzechami?  Kto  by  pomyślał,  że  Jezusowi  Chrystusowi  nową Kalwarię zgotują  świętokradcy!  I którzy ludzie popełniają ten straszny grzech?

Najpierw  ci,  którzy  obojętnie,  bez  najmniejszego  żalu  oskarżają  się  na spowiedzi,  jak  gdyby  opowiadali  jaką  historię.  Następnie  ci,  co  się  wcale  nie poprawiają po spowiedzi i ciągle do tych samych wracają  grzechów, lub którzy je tają z bojaźni i wstydu. I dlaczego w takim stanie idziecie do stołu Pańskiego?

Chcesz iść do Komunii, przyjacielu? Idź, nieszczęśliwy! Uczyń na wzór  Judasza, który sprzedał Boskiego Mistrza i popadł w rozpacz! Idź, niegodziwcze,  sprzedaj Chrystusa szatanowi, ukrywaj swe grzechy na spowiedzi! Lecz pamiętaj, że cię dotknie ciężka kara Boża. Mówi Św. Cyprian, że kiedy podawał Komunię jednej niewieście, która miała serce zbrudzone grzechami, spuścił Bóg piorun z nieba, który  na  miejscu  zabił  tę  osobę.  Św.  Paweł  powiada,  że  Żydzi  nie  byliby ukrzyżowali Zbawiciela,  gdyby Go znali. Ty, przyjacielu, wiesz kogo przyjmujesz, bo kapłan przy podawaniu  Komunii świętej odzywa się do ciebie: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata".

On  święty  i  czysty!  Jeżeli  więc  poczuwasz  się  do  grzechu,  nie  zbliżaj  się,  bo mógłby  Bóg  strzaskać  cię  piorunami  swojego  gniewu  i  duszę  twą  wtrącić  do piekła.  Nic  dziwnego,  że  święty  Paweł  przestrzega  Koryntian  przed świętokradzką  Komunią  i  grozi  sądami  Bożymi  tym,  którzy  znieważają  Ciało  i Krew  Pańską.  Bracia  drodzy,  ja  was  nie  chcę  odwodzić od przyjmowania Komunii św.

Pragnąłem jedynie otworzyć wam oczy i dać choć słabe pojęcie, jak okropnym grzechem  jest  świętokradztwo,  byście  się  go  wystrzegali  i  przyjmowali  Pana Jezusa zawsze sercem  czystym i niewinnym. Jeżeli ktoś z obecnych poczuwałby się do tej zbrodni, niech  otworzy oczy, póki czas, i niech się z Bogiem pojedna, niech  zło  naprawi!  Oby  od  dnia  dzisiejszego  spowiedzi  i  Komunie  nasze  były takimi, jakimi byśmy je mieć pragnęli w  godzinę śmierci, kiedy staniemy przed trybunałem  Jezusa  Chrystusa!  Obyśmy  wtedy  z  rąk  Jego  mogli  otrzymać nagrodę  niebieską!  Dlaczego  Kościół  nakazuje  przynajmniej  raz  w  roku przyjmować Komunię  Św.,  dlaczego  z  własnej  woli  nie  idą  ludzie  do  Stołu Pańskiego, choć to tak wielkie szczęście?

Przykazanie  to  nie  odnosi  się  do  dobrych  chrześcijan,  ale  do  obojętnych  i niedbających o  zbawienie swej duszy. W początkach Kościoła uważano sobie za największą karę, gdy komu odmówiono tej łaski. Wówczas wierni codziennie na Mszy świętej komunikowali.

A  zatem  pragnijmy  godnie  i  często  przystępować  do  Stołu  Pańskiego,  abyśmy się stali  uczestnikami tych wszystkich łask i owoców. Najmilsi Bracia, dołóżmy starania, aby się  pozbyć i tych drobnych wad. Jeżeli mężnie i wytrwale w tym kierunku  będziemy  pracowali  nad  sobą,  szybkimi  krokami  dążyć  będziemy  do nieba.  Im  bardziej  usuniemy  się  od  złego,  im  serce  nasze  będzie  wolniejsze  i czystsze, tym więcej zbliżymy się do  Boga, tym więcej i ściślej zjednoczymy się z Panem Jezusem.

Do  Komunii  św.  idźmy  zawsze  z  czystą  intencją,  nie  dla  przypodobania  się światu, by nas więcej ceniono lub by nami nie gardzono, nie ze zwyczaju, ale dla przypodobania się Bogu i zbawienia duszy.  Oderwie nas od rzeczy doczesnych, zbliży  do  Boga,  udzieli  pokory,  cierpliwości,  czystości  i  innych  cnót chrześcijańskich. Komunia św. ściśle złączy nas z Panem Jezusem  i staniemy się przez to niejako drugim Chrystusem.

Gdy często i godnie  komunikujemy,  myśli, pragnienia i uczynki nasze stają się coraz podobniejsze do uczynków, myśli i dążeń Zbawiciela. Zaczynamy też coraz więcej miłować Boga, współczuć nad nędzą  duchową lub doczesną bliźniego i nie  przywiązujemy  się  do  świata.  Umysł  i  serce  nasze  dążą  ku  niebu  i  tam przebywają.  Aby  godnie  przyjąć  Komunię  Św.,  trzeba  mieć  żywą  wiarę  w Przenajświętszy  Sakrament,  że  jest  rzeczywiście  w  nim  obecny  Pan  Jezus  z Ciałem i Krwią, jako prawdziwy Człowiek i prawdziwy Bóg. Gdybyśmy mieli tę silną  wiarę,  nie  potrzeba  byłoby  nas  zachęcać  i  namawiać  do  spożywania Chleba Anielskiego.

Następnie  trzeba  się  zbliżać  z  wielką  pokorą,  pragnieniem  i  miłością.  Prośmy Matki  Najświętszej,  Anioła  Stróża  i  Świętych,  by  nam  pomogli  jak  najgodniej przyjąć  Pana.  W  dniu  tym  błogim,  kiedy  mamy  przyjąć  Boga  do  serca  swego, przyjdźmy wcześniej na  Mszę św. i słuchajmy jej z większym skupieniem. Serce nasze niech będzie u stóp  tabernakulum, niech ustawicznie pożąda i oczekuje tej szczęśliwej chwili, kiedy w nim zamieszka Pan. Myśli nasze niech będą wtedy w  niebie,  przy  Bogu,  jakbyśmy  umarli  dla  świata.  Ożywiajmy  w  sobie  wiarę, nadzieję  i  miłość.  Zbliżajmy  się  z  wielką  skromnością  do  Pana  Jezusa.  W  tej szczęśliwej chwili niech umysł i serce nasze należą całkowicie do Boga.

Po  Komunii  należy  przez  chwilę  rozmawiać  w  sercu  z  Jezusem  Chrystusem. Należy szczególnie prosić o łaski potrzebne dla siebie i dla drugich, bo Pan Jezus wtedy  chętnie  wysłuchuje.  Dobrze  jest  także  zaprosić  Matkę  Najświętszą, Aniołów i Świętych, aby dziękowali dobremu Bogu za łaski, udzielone nam w tej błogosławionej  chwili.  Gdy  opuścicie  Kościół,  nie  traćcie  czasu  po  drodze  na niepotrzebne  rozmowy,  lecz  wracajcie  do  domu,  pamiętając,  żeście  przyjęli Chrystusa do serca swego. Dobrze by było, gdyby czas na to pozwalał, oddać się przez  chwilę  pobożnej  lekturze  i  nawiedzić  Najświętszy  Sakrament, podziękować Bogu za łaski rano otrzymane.